Kierowani odruchem serca zapewne będziemy chcieli mu pomóc: zabierając do domu lub zawożąc do schroniska dla zwierząt. To jednak zły pomysł. Co więc zrobić, gdy znajdzie się pisklę poza gniazdem?
Jeżeli młody ptak nie jest poturbowany, nie ma ran, nie krwawi, zostawmy go w spokoju, ewentualnie połóżmy go na koronie drzewa lub krzewie. Nie ma potrzeby dzwonić do schroniska. A tym bardziej nie powinno się zabierać młodego ptaka z ulicy i przywozić do schroniska lub zabierać do domu
Apeluje Alicja Dorsch, szefowa schroniska dla zwierząt Miluszków w Pile.
Warto wiedzieć, że pisklakiem nazywamy młodego ptaka, który nie ukończył 13 tygodnia życia. Jest nieopierzony i powinien przebywać w gnieździe. Czasami rodzice pisklaka wyrzucają młode z gniazda, aby skupić się na wykarmieniu tych, które mają większe szanse na przeżycie. To może wydawać się brutalne, ale natura rządzi się swoimi prawami i człowiek nie powinien w to ingerować. Z kolei ptaki, które mają więcej niż 13 tygodni, nazywane są podlotami. Podlot ma już małe upierzenie i już prawie umie latać.
„Prawie” jest słowem kluczowym, ponieważ podlotowi mogą zdarzyć się małe wypadki i zamiast wzbić się z gniazda, aby usiąść na pobliskiej gałęzi - upadnie na ziemię. Możemy być jednak spokojni, jego rodzice są jeszcze w pobliżu, czuwają nad nim i karmią. Nie próbujmy ich zastąpić.
Wyjaśnia szefowa schroniska.
Jeżeli jednak widzimy, że młody ptak jest ranny, krwawi, wtedy należy wezwać fachową pomoc. Najlepszym rozwiązaniem będzie powiadomienie lekarza weterynarii czy skontaktowanie się z ośrodkiem rehabilitacji ptaków. Taki ptasi azyl powstał m.in. przy Uniwersyteckim Centrum Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Można też poprosić o pomoc straż miejską, dzwoniąc pod numer 986.