Spadochron

i

Autor: Canva spadochron - zdjęcie ilustracyjne

Wypadek

Nowe fakty w sprawie wypadku spadochroniarza w Pile. Co stało się ze skoczkiem podczas lotu?

2023-09-26 11:50

Do wypadku doszło w niedzielę, 24 września przed godziną 14:00 na lotnisku w Pile. 50-letni mężczyzna zginął po skoku spadochronowym. Wstępne ustalenia mówiły już o tym, że nie otworzył on żadnego ze spadochronów. Teraz znamy nowe fakty w tej sprawie, dlaczego doszło do takiej tragedii?

Spadochroniarz zginął podczas skoku treningowego w Pile

Jak już informowaliśmy na łamach naszego portalu, w niedzielę, 24 września przed godziną 14:00 doszło do tragicznego w skutkach wypadku spadochronowego, w wyniku którego zginął 50-letni mężczyzna. Ze wstępnych ustaleń wynikało, że nie otworzył się mu żaden z posiadanych spadochronów.

Nowe fakty w sprawie nieszczęśliwego skoku spadochronowego

- Ten skok spadochronowy odbywał się z wysokości 2 tysięcy metrów. Był to skok treningowy. W trakcie tego najścia wyskakiwało czterech skoczków. Ta osoba, która zginęła tworzyła parę trzymaną razem z drugim skoczkiem. Cały skok przebiegał prawidłowo. Rozejście nastąpiło na wysokości około 1300 metrów. Skoczkowie odwrócili się tyłem do siebie, odeszli tzw. trackiem, żeby zachować bezpieczną odległość do otwarcia spadochronu. I z nagrania wynika, że jeden ze skoczków przeszedł do niestabilnej sylwetki. To mogłoby wskazywać na utratę przytomności. Jeśli chodzi o następstwa, to skoczek nie otworzył spadochronu głównego, następnie nie otworzył również spadochronu zapasowego. No i spotkał się z ziemią po kilkunastu sekundach - przekazał reporterowi Radia Eska Piła Michał Żmuda, prezes Związku Polskich Spadochroniarzy w Poznaniu.

Zawiniły procedury spadochronowe?

- Oczywiście istnieje zabezpieczenie w postaci automatu spadochronowego, który jest obudowany na spadochronie zapasowym. Ten automat jest obowiązkowy w przypadku ucznia-skoczka i musi być włączony, co jest sprawdzane. Jednak w przypadku osoby doświadczonej, posiadającej świadectwo kwalifikacji skoczka spadochronowego w takiej sytuacji, w jakiej tu się właśnie zdarzyła nie jest to obowiązek i skoczek sam odpowiada za sprzęt, który przygotowuje do skoku. W tej sytuacji akurat nie włączył automatu - dodał w rozmowie z reporterem Michał Żmuda.

Desant spadochroniarzy na poligonie drawskim
Grupa ZPR Media sprzeciwia się głoszeniu opinii noszących znamiona mowy nienawiści przepełnionych pogardą czy agresją. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, powiadom nas o tym, klikając zgłoś. Więcej w REGULAMINIE